CLO27 pisze:Ja wcale nie napisałem że sam nie jeżdżę czasem jak pizduś zwłaszcza jak jadę dieslem w sznurku samochodów, ale że ktoś ewidentnie czuje się pizdusiem i używa to jako epitetu z płaczem, zaczyna wyzywać hhhmmmm no co prowadzisz...
Ogólne stwierdzenie jak się jedzie jak pizduś to się mało spala, proste i prawdziwe
personalnie nie miałem akurat nikogo na myśli...
Clo, trochę masz racji, ale jednak nie masz
Nie łączyłbym niskiego spalania z pizdusiowatością danego kierowcy. Owszem, możesz uzyskać niskie spalanie jadąc jak pizduś, ale możesz też jechać całkiem sprawnie i też cieszyć się niskim spalaniem. Wszystko zależy od tego gdzie jedziesz, kiedy, ile tirów musisz czmychnąć po drodze, jakie masz auto i z jakim silnikiem (np. 1.9 TDI nawet ciśnięty nic nie pali
). Także nie zawsze niskie spalanie danego auta oznacza, że jego kierownik jest pizdusiem.
Pizdusiem może być każdy w najróżniejszych sytuacjach drogowych. Oto kilka przykładów (kolejność przypadkowa):
1. Pizduś nr 1 to gość, który jadąc drogą ekspresową / autostradą ogarnia takie prędkości, że muszą go wyprzedzać ciężarówki, bo ile można jechać na trójce
Nie piszę tu o sytuacjach, kiedy warunki są kiepskie i szarże nie są wskazane. Tir musi Cię wyprzedzić na autostradzie = jesteś pizduś.
2. Pizduś nr 2 to tzw. mistrz prostej, który ciśnie ile fabryka dała, a dojeżdżając do zakrętu zwalnia do absurdalnie niskich prędkości, gdzie śmiało mógłby pokonać go 40-50 km/h szybciej. Dawno temu jak miałem S2 z mocarnym silnikiem 2.0 TDI 140 KM tacy pizdusie mnie trochę denerwowali, bo na prostej brakowało, żeby ich wyprzedzić, a na zakrętach się człowiek tłukł za takim, jak za kombajnem
A ja tylko chciałem płynnie jechać. Całe szczęście razem z nadejściem passata problem jakby zniknął
3. Pizduś nr 3 to typowy szeryf drogowy, który zajedzie Ci lewy pas, bo przecież na prawym stoją. Taki pizdusiowaty klasyk.
4. Kolejny Pizduś, to poganiacz. Czyli mistrz prędkości, który mruga Ci długimi i kierunkami, żebyś zjechał na ten prawy, a Ty akurat jesteś na wysokości ciężarówki. I jak byś nie chciał, to trochę głupio wjeżdżać pod naczepę
. No ale taki pizduś tego nie ogarnia, pizduś prima sort! Mój osobisty faworyt
. Ten sam typ nie ogarnie również, że jak jedziesz te 140 km/h i przerwa między ciężarówkami to jakieś 50 m, to nie da się wskoczyć na prawy, by on przejechał, i bez hamowania wskoczyć z powrotem na lewy by minąć drugiego tira. Dla pizdusia to zbyt skomplikowane.
5. Pizduś nr 5 to typowy wpychacz, który w dupie ma, że jesteś tuż przed nim. On chce wjechać na drogę i wjeżdża, a Ty hamuj i się ciesz, że w ogóle możesz jechać tą drogą.
6. Ostatni z rodziny Pizdusiów, który przychodzi mi na myśl. Ten, który nie da Ci wcześniej sygnału, że na skrzyżowaniu na którym chcesz się włączyć do ruchu, on skręci w prawo, czy lewo. On po prostu jak już dojedzie to skręci, i "chuj". A Ty stój dalej, bo w sumie po co miałby Cię wpuścić na drogę, z której właśnie zjeżdża?
Posiedziałbym jeszcze chwilę i znalazłbym pewnie jeszcze całą masę innych pizdusiów, ale może inni rozszerzą listę
Także widzisz, Pizdusiów może być mnóstwo, ale żeby ich łączyć tylko na podstawie spalania? No raczej nie
Podsumowując: pizduś to taki gość, który nie ogarnia sytuacji na drodze i nie widzi wiele więcej, niż czubek swego nosa. Tak najogólniej jak się da.