jqr,
kilka pytań w zw. z Twoim wpisem...
1. Ile może kosztować przełożenie tłoków?
2. Domyślam się, że do ich wymiany i tak trzeba wyjąć silnik z komory w aucie, rozebrać, by dostać się do obecnych tłoków, wymontować je i wstawić nowe, prawda?
3. Co w przypadku, gdy nadpalony nagar z oleju, który mógł [i pewnie tak się właśnie stało] nagromadzić się w okolicach rowków bądź zamków niedopasowanych, szybko zużywających się, nieszczelnych (obecnych) pierścieni, porysował cylindry? Gdy cylindry są porysowane, to olej i tak będzie uciekał do komory spalania i nawet dobry pierścień Mahle go nie zbierze. Albo paliwo będzie dostawać się do wnętrza silnika i mieszać z olejem. W minimalnym stopniu takie zjawisko i tak jest nie do uniknięcia i zachodzi, ale w przypadku nieszczelności spowodowanej rysami na cylindrze będzie jeszcze bardziej zintensyfikowane. Wydam na wymianę tłoków pewnie kilka tysięcy, po czym znów się będę denerwował, bo albo nie będzie mocy (gorsza kompresja przez nieszczelne, porysowane cylindry), albo olej i tak będzie się przedostawał do komory spalania i silnik nadal będzie go palił w nieakceptowalnych ilościach, albo będę miał rozrzedzony paliwem olej w silniku, przez co gorsze smarowanie i jeszcze uszkodzą się inne elementy - strzelam - panewki, korbowód, czort wie, co jeszcze...
4. Czy razem z tłokami wymienia się tuleje cylindrów, żeby elementy szczelnie ze sobą spasować i razem dotrzeć? Da się je w ogóle wymienić?
Zbierając fundusze na remont (rozumiany jako albo próba ulepszenia obecnego silnika, albo wymianę na inny egzemplarz), wciąż czytam i w głowie coraz więcej rozterek. Każde z rozwiązań ma jakieś wady...
Jeśli remont silnika, to z jednej strony wiem, że obecny, mimo dość znacznego przebiegu, sprawuje się poprawnie - działa dobrze, pali akceptowalne ilości paliwa (oleju oczywiście stanowczo w nadmiarze), jest cichy, fabrycznie zamontowany, spasowany z układami dolotowym i wylotowym, szczelny, bez wycieków na zewnątrz. Nie wiadomo na 100%, czy po remoncie zniknie jego najgorsza wada (palenie oleju) oraz czy nie pojawią się jakieś inne bolączki.
Jeśli swap na inny egzemplarz - np. doradzany przez
ten warsztat 2.0T[F]SI - to nigdy nie wiemy, co za silnik zostanie wstawiony. Mocniejszy motor - niby fajnie, więcej mocy - ale też większy apetyt na paliwo. Pytanie, czy też oleju nie będzie brał i jakie jeszcze inne niespodzianki może przynieść to nowe serce mojej Skody.
Wiadomo, chciałoby się wydać jak najmniej pieniędzy, ale życie nauczyło mnie, żeby jednak do bólu nie oszczędzać i lepiej wydać nawet 2x więcej pieniędzy na jakąś rzecz raz, a nie wydać mniej, a po chwili i tak trzeba wydać jeszcze 2x tyle, bo to tańsze okazało się tandetą, która nie spełnia oczekiwań lub się po prostu natychmiast popsuła, lub doprowadza do szewskiej pasji...