Ostatnimi czasy komputer sporadycznie zaczął pokazywać mi przy starcie "ESP Fault". Na początku było to tylko na 2 sekundy po czy gasło.
W późniejszych objawach ten błąd wyłączał silnik po czym nie można było odpalić silnika (krecił ale brak zaświeconych świec żarowych i samochód nie odpalał).
Po czasie samochód startował i chodził bez problemów.
Ostatnio jednak potrafił zgasnąć w trakcie jazdy z identycznym błędem - tak więc udałem się na diagnostykę, żeby zobaczyć co w logach piszczy...
Tam mnóstwo błędów głównie spowodowanych chwilowymi zanikami sygnałów docierających do komputera oraz rozkodowany sterownik centralnego układu (00907 - interwencja układu zarządzania obciążeniem) sterowniczego.
Serwis pokasował błędy, ponownie zakodował sterownik i stwierdził, że prawdopodobnie była to wina sterownika który mógł (chociaż nie powinien) się rozkodować przy ostatniej wymianie aku (2 miesiące temu). Chłopaki pojeździli autem, nie mogli z reprodukować błędu więc stwierdzili, że wszystko ok.
Ja zadowolony z racji tego, że koszta stosunkowo małe też zrobiłem kilkadziesiąt km i wszystko wskazywało na to, że problem z głowy.
Dzisiejszego chłodnego poranka wsiadam do auta i przy starcie znany komunikat "ESP Fault" - auto zgasło. Tym razem dał się odpalić od razu więc pojechałem do pobliskiego sklepu. W trakcie jazdy moje kochane auto zaskoczyło mnie nową niespodzianką a dokładnie - na łuku drogi na jakieś 1-2 s całe zasilanie zgasło - po czym powróciło i auto jechało dalej
Ewidentnie gdzieś szwankuje elektryka - wiązka silnika a może sam komputer? Jakieś pomysły przed tym zanim jutro wrócę do serwisu?
Z góry dzięki
