, dlatego zacząłem rozglądać się za alternatywą. Skuszony ogłoszeniem jednego dealera wybrałem się do salonu obejrzeć auto z placu. Jak się okazało, auto zostało już zarejestrowane przez dealera (rocznik 2015), ale jest nadal bez przebiegu (po zerówce w 3.2016). Krótka rozmowa o cenie, o leasingu, i pojechałem do domu. Kilka dni później wylądowałem w innym salonie, by porozmawiać o aucie do produkcji. Ta sama konfiguracja (bez wspomagania parkowania, ale z grzaną kierownicą), rozmowa o cenie leasingu, i do domu.Poniżej wyniki moich rozmów:
Auto placowe: katalog 187970 zł, po upuście 163900 zł, leasing: 106,12 %, ubezpieczenie: 477 zł do raty, GAP (fakturowy): 121 zł do raty, razem: 162387 zł (netto)
Auto produkcja: katalog 191090 zł, po upuście 171900 zł, leasing: 100,87 %, ubezpieczenie: 3,1%, GAP (fakturowy): 3,5%, razem: 158914 zł (netto)
I teraz pytanie. Czy jest sens brać auta z placu (wyprzedaże rocznika kończą się w marcu, i wtedy dealerzy rejestrują co zostanie. Takie auto nie podlega już pod leasing producencki i pakiety ubezpieczeń), czy lepiej dawać do produkcji (zakładam, że na auto poczekam 3 miesiące)? Bo z moich wstępnych kalkulacji wychodzi, że auto do produkcji jest tańsze, a powinienem się spodziewać, że będzie trochę inaczej.
